Pozytywne efekty Ełkowiska

Od tegorocznego „Ełkowiska” minął już co prawda miesiąc, ale pozytywne efekty tego myśliwskiego święta są obecnie coraz bardziej widoczne.

Najbardziej cieszą rezultaty działań edukacyjnych, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Edukacja ekologiczna w wykonaniu Dian Polskiego Związku Łowieckiego oraz przedstawicieli Lasów Państwowych i uczniów Technikum Leśnego z Białowieży przełożyło się na zainteresowanie szkół coraz częściej dopytujących się o możliwość przeprowadzenia „żywej lekcji przyrody”, w której myśliwi opowiedzieli by o wszelkich tajemnicach polskich lasów. Podczas wrześniowego święta dobry przykład dał także swoim rówieśnikom Antek, uczeń klasy 3 szkoły podstawowej, którego umiejętności sygnalisty wzbudzają podziw najbardziej doświadczonych myśliwych. Przed kilkoma dniami na strzelnicy myśliwskiej w Ełku odbyła się pierwsza w tym roku szkolnym lekcja, w której myśliwi „zarażali” młodzież swoją miłością do przyrody.

Ważne są także efekty akcji prowadzonych nie tylko przez myśliwych, ale także ich gości. Niezwykle udana zbiórka krwi z pewnością przełoży się na uratowanie życia wielu osób. Dzięki hojności darczyńców odwiedzających Ełkowisko, Niepubliczny Zakład Domowej Opieki Paliatywnej i Długoterminowej „Niebieski Parasol” mógł zakupić dwa koncentratory tlenu. To bardzo ważne, ułatwiające ludziom ciężko chorym życie, urządzenia wykorzystywane w medycynie do dostarczania pacjentowi ciągłych dostaw powietrza ze zwiększoną zawartością tlenu.

Impreza została doceniona przez Wojewodę Warmińsko – Mazurskiego Artura Chojeckiego, który jest przekonany, iż wysiłki kół łowieckich działających na terenie powiatu ełckiego przyczyniają się do popularyzacji łowiectwa wśród społeczeństwa. Współczesne myślistwo to bowiem połączenie celów hodowlanych i gospodarczych z intensywną ochroną przyrody, działaniami ekologicznymi i społecznymi. Ciepłe słowa kierowane są także ze strony władz kościelnych. Mszę inaugurującą „Ełkowiska” odprawiał Biskup Romuald Kamiński obecnie biskup koadiutor diecezji warszawsko-praskiej, czyli jedna z ważniejszych postaci polskiego kościoła.

Fot – przekazanie koncentratorów tlenu

Podziękowania:

 

„Ełkowisko”, czyli w piękny sposób obalić niesprawiedliwe mity o myśliwych!

Mało kto wie, iż na terenie powiatu ełckiego działa osiem kół łowieckich. Są to „Jedynka” Ełk, „Ryś” Ełk, „Oręż” Ełk, „Orla Jucha” Ełk, „Ponowa” Ełk, „Cietrzew” Prostki, „Łoś” Kalinowo i „Partyzant” Warszawa.

To przedstawiciele tych kół już po raz drugi zorganizowali „Ełkowisko” – imprezę, która miała na celu odkłamanie stereotypów związanych z myślistwem, a która stała się wielkim świętem ukazującym niezwykle bogaty świat tradycji i kultury łowieckiej, jej brzmienia, smaku, oraz  tajemnic przepięknej polskiej przyrody. To jedyne tego typu wydarzenie w naszym regionie ściągające nie tylko mieszkańców powiatu, ale także gości z całego świata. W tym roku na „Ełkowisko” dotarli myśliwi z USA i Norwegii, polska gościnność „przyciągnęła” także żołnierzy rumuńskich, brytyjskich i amerykańskich z Międzynarodowego Batalionu NATO stacjonującego w Orzyszu.

Tych co przybyli na tegoroczne „Ełkowisko”, nie trzeba będzie więcej przekonywać, iż polowanie to najmniej istotny i najmniej zajmujący element gospodarki łowieckiej. Większość ludzi trafia do myślistwa nie po to by polować, ale dlatego, że daje to możliwość obcowania z przyrodą, pozwala angażować się w działania mające na celu uratowania naszego pięknego dziedzictwa. Myśliwi z powiatu ełckiego, wspólnie z pracownikami lasów państwowych, swoimi działaniami cały czas udowadniają, iż troska o przyrodę to nie tylko słowa, ale bardzo konkretna, często ciężka praca, o której mogliśmy się przekonać podczas „Ełkowiska”.

Na gości tegorocznego święta czekało wyjątkowo dużo atrakcji. Szczególnie zadowoleni mogą być koneserzy dobrej kuchni. Teatr Kulinarny Krzysztofa Górskiego, Kuchnia Myśliwska Wojciecha Charewicza, były przyjemnościami, które tylko uzupełniały liczne stoiska kulinarne, gdzie można było do woli próbować przepysznych wyrobów z dziczyzny, smakowitych serów, czy przysmaków kuchni tatarskiej.

Ważne znaczenie dla kultury łowieckiej ma sygnalistyka łowiecka. „Ełkowisko” to właściwie jedyna okazja, aby mieszkańcy mogli usłyszeć jak brzmi ten istotny element oprawy polowań zbiorowych. Nic dziwnego, że ten unikalny „koncert” corocznie przyciąga tłumy zainteresowanych.

Mieliśmy także szansę nauczyć się sposobów wabienia zwierzyny, spróbować swoich sił na strzelnicy laserowej, poznać najnowsze trendy mody myśliwskiej, podziwiać rękodzieła o tematyce związanej z polską przyrodą, które często stanowią prawdziwe dzieła sztuki, a wszystko w doskonałej oprawie muzycznej Cezarego Makiewicza i Koltersów.

Zaskoczeniem dla organizatorów okazały się pokazy psów myśliwskich. Ilość chętnych do pochwalenia się swoim czworonogiem i zainteresowanych prezentacją przeszły najśmielsze oczekiwania. Stanowi to niemałe wyzwanie organizacyjne na przyszły rok, w którym należy przypuszczać pokaz psów okaże się jeszcze większą atrakcją.

Nie nudzili się też najmłodsi. Gry i zabawy edukacyjne, wystawy dzikich zwierząt, okazałe poroża polskich jeleni, saren i łosi, wprowadzały dzieci w pełen wyobraźni i tajemnic świat przyrody, który nie sposób poznać tylko i wyłącznie w szkole.

Sukcesem imprezy okazały się także akcje charytatywne. Zbiórka krwi oraz środków na zakup sprzętu medycznego dla „Niebieskiego Parasola” udowodniły, iż Ełczanie są chętni do pomocy i aktywnie angażują się w akcje wymagające okazanie innym „serca”.

Myślistwo to pasja, to wbrew stereotypom bezgraniczna miłość do przyrody i pielęgnowanie dziedzictwa naszych przodków, polskiej tradycji i kultury – słowa Kazimierza Raczyńskiego, prezesa Koła Łowieckiego „Ryś” w najlepszy sposób charakteryzują większość ełckich myśliwych.

I właśnie o tym mogliśmy przekonać się na „Ełkowisku”. Mitem jest bowiem, że w Polsce zwierzyny jest coraz mniej. Dzięki prowadzonej, unikatowej na skale światową, dobrze przemyślanej gospodarce łowieckiej nie wyginął żaden gatunek łowny. Wręcz przeciwnie, corocznie odnotowywany jest stały, stopniowy wzrost populacji. To także zasługa myśliwych.

Fot: Szymon Piotr Groth

Pokot

Zwieńczeniem udanych łowów jest pokot, który w zasadzie ma dwa znaczenia: jest ostatnim etapem polowania zbiorowego oraz ułożeniem strzelonej zwierzyny według określonego schematu.

Obrzęd ten jest bardzo stary i służy uczczeniu zwierzyny, oddanie jej hołdu oraz podsumowaniem zdobyczy danego polowania.

Zwierzyna nie powinna leżeć na gołej ziemi. Miejsce pokotu zwyczajowo wyściela się gałązkami lub trzcinami i na nich układa się świeże trofea. Zwierzę kładzie się na prawym boku, rzędami zawierającymi wyłącznie jeden gatunek.

Istota pokotu to zachowanie odpowiedniej hierarchii zwierzyny, czyli kolejność poszczególnych gatunków zwierząt, układanych na pokocie. Na przestrzeni dziejów, a także w zależności od lokalnych tradycji, hierarchia, kolejność zwierzyny na pokocie nigdy nie była jednolita i wspólna dla całego kraju.

Pokot otwiera od szczytu zwierzyna gruba, w kolejności: łoś, jeleń szlachetny, jeleń sika, daniel, muflon, dzik, sarna. Można przyjąć, że pierwszeństwo na pokocie należne jest gatunkom największym pod względem masy, a także tym, z którymi spotkanie „oko w oko” stwarza dla łowcy największe niebezpieczeństwo, jednakże gdyby w Polsce można byłoby polować na wilki i rysie to one otwierałyby pokot przed łosiami i jeleniami. Przyjęło się też, że sarna „staje” za dzikiem, choć należy do jeleniowatych. To odgłos nie tak odległych czasów, w których sarna zaliczana była do zwierzyny drobnej.

W ramach gatunku pierwszeństwo przysługuje samcom, zaś między nimi kolejność wyznacza okazałość trofeum.

Kolejny rząd zajmuje zwierzyna drobna: borsuk, lis, kuna, tchórz, jenot, szop pracz, norka amerykańska. Zgodnie z zaleceniem kity zwierząt muszą być w linii prostej do grzbietu, nie zaś, co praktykowane jest w niektórych kołach łowieckich, zagięta w stosunku do tułowia pod kątem prostym.

Następnie w układzie znajdują się „turzyca”, czyli zające i dzikie króliki, a na końcu pióro: jarząbki, słonki, bażanty, kuropatwy, grzywacze, dzikie gęsi, dzikie kaczki, łyski. Nie ma sformalizowanej hierarchii w obrębie „pióra”, ale powszechnie, spośród gatunków, na które poluje się obecnie, pierwszeństwo przysługuje bażantom.

Ułożenie zwierzyny w rzędy, z wyraźnym oddzieleniem gatunków, płci, pozwala łatwo określić ilość strzelonego zwierza. Jednakże duża ilość strzelonego zwierza tego samego gatunku nastręcza trudność w szybkim zliczeniu, zatem obniża informacyjny walor pokotu. By temu zaradzić co dziesiątą sztukę tego samego gatunku wysuwa się z szeregu o połowę długości do przodu. W praktyce dotyczy to jedynie turzycy, lub pióra. Jednak ostatnie „lisie lata” zmuszają coraz częściej do wysuwania co dziesiątego mykity.

Pokot kończy polowanie zbiorowe. Po jego ułożeniu myśliwi stają u czoła pokotu, czyli od strony rzędu, stojącego najwyżej w hierarchii. Naganiacze ustawiają się po stronie przeciwnej. Jeśli łowy były wyjątkowo uroczyste należy rozpalić ogniska, lub pochodnie. Ogień płonie po bokach pokotu, nie zajętych ani przez myśliwych, ani przez nagankę. Albo też jedynie w jego narożnikach. Jeśli na łowach są sygnaliści – stają tuż przed naganiaczami.

Pod żadnym pozorem nie wolno przekraczać pokotu, czyli przechadzać się nad leżącą zwierzyną.

Po ułożeniu pokotu prowadzący polowanie zdaje krótki raport prezesowi koła łowieckiego, lub łowczemu. Najczęściej jednak odbiorcą raportu jest ogół myśliwych. Podaje wynik łowów. Jeśli na polowaniu są sygnaliści – dokonują otrąbienia pokotu, czyli grają sygnały, obwieszczające obecność danego zwierza na rozkładzie. Wszyscy uczestnicy łowów w trakcie otrąbienia pokotu stoją z odkrytymi głowami. Miłym obyczajem jest ogłoszenie króla i wicekrólów polowania, a niekiedy – w zależności od lokalnej tradycji – również króla pudlarzy.

Ułożenie pokotu to obowiązek uczestników polowania zbiorowego. Wyraża cześć i szacunek dla strzelonego zwierza. Na szczęście coraz rzadziej spotykamy po polowaniach zbiorowych żałosne sceny, gdy myśliwi, wprost z karawanu, wrzucają zwierzynę do bagażników i rozjeżdżają się do domów. Bez chwili zadumy i refleksji nad spełnionym w ciągu dnia przywilejem decydowania o czyimś życiu lub śmierci.

Fot: Wigilijny pokot w Kole Łowieckim „Ryś”